fbpx

Czarny Baran: relacja z wizyty w destylarni

O powstającej w Tychach destylarni dowiedziałem się jakiś czas temu od znajomych. Byłem bardzo ciekaw tego projektu, ale nie było wcześniej okazji aby tam zajrzeć. Nie wiedziałem też na jakim etapie jest to przedsięwzięcie. Aż tu pewnego, wiosennego dnia, napisała do mnie Aleksandra Baran z zapytaniem, czy nie chciałbym odwiedzić destylarni. Super! – pomyślałem, i po kilku dniach byliśmy już na miejscu. My, bo wybrał się ze mną Paweł (Shutta-photo), aby zrobić kilka dobrych zdjęć.

Bez fotek się nie obejdzie :)

Bez fotek się nie obejdzie :), fot. Paweł Szutta (Shutta-photo)

Destylarnia “za rogiem”

Kilkanaście kilometrów od centrum Katowic (w tym przypadku można napisać “za rogiem”) i nagle jesteśmy w “innym świecie”. Wciąż Górny Śląsk, ale nagle znaleźliśmy się wśród pól i domów jednorodzinnych. Otoczenie dość niepozorne – domki i firmy usługowe. Wchodzimy więc do części biurowej budynku,  a tam, wita nas młode małżeństwo – Ola i Paweł Baran. Siadamy przy kawie, żeby porozmawiać o tym, jak to się zaczęło.

Ola i Paweł Baran już destylują pierwsze alkohole

Ola i Paweł Baran już destylują pierwsze alkohole, fot. Paweł Szutta (Shutta-photo)

Od inspiracji do realizacji

Sporo podróżowaliśmy po Europie. Próbowaliśmy lokalnych specjałów. Na Cyprze jest zivania, w Chorwacji rakija, we Włoszech oczywiście grappa – opowiada nam Ola. I rzeczywiście, w innych krajach bardzo powszechne są lokalne destylaty a u nas, świetne tradycje okowity, rzemieślniczych wódek smakowych i likierów, dopiero zaczynają być kultywowane. To właśnie odwiedziny w innych krajach zainspirowały małżeństwo do założenia własnej destylarni. 

Trzymam kciuki za powodzenie projektu

Trzymam kciuki za powodzenie projektu, fot. Paweł Szutta (Shutta-photo)

Od decyzji do pierwszych kropel własnego destylatu minęło kilkanaście bardzo pracochłonnych miesięcy. Wybór sprzętu, miejsca do prowadzenia działalności, wreszcie, a może przede wszystkim sprawy formalne. “Najwięcej czasu, bo aż 8 miesięcy, zajęły nam formalności zw. z Urzędem Celnym” – mówił nam Paweł. 

Produkcja okowity “od kuchni”

Ok. Idziemy zobaczyć część produkcyjną. Najpierw pomieszczenie, w którym myte i przetwarzane są surowce, z których powstaje potem nastaw. Destylarnia koncentruje się na przetwórstwie owoców. Pierwszy, tutejszy destylat to okowita z jabłek. Kolejnym ma być okowita z moreli. Ola i Paweł zamówili też już składniki botaniczne do produkcji ginu.

Przechodzimy do pomieszczenia z aparaturą do destylacji. Sprzęt zakupiono od serbskiego dostawcy. Mamy tu m.in. kocioł o pojemności 500 litrów i kosz pozwalający na infuzję alkoholu skladnikami botanicznymi – przyda się do produkcji ginu, czy wódek smakowych. 

Czarny Baran wykorzystuje sprzęt od doświadczonej serbskiej firmy

Czarny Baran wykorzystuje sprzęt od doświadczonej serbskiej firmy, fot. Paweł Szutta (Shutta-photo)

Cały proces produkcji, począwszy od przyjęcia surowca, a skończywszy na etykietowaniu, odbywa się na terenie destylarni. Mamy tu więc także kadzie fermentacyjne oraz sprzęt do butelkowania i etykietowania. Możemy też podejrzeć tu efekt pierwszego rozlewu. Okowitę jabłkową zabutelkowano w dwóch pojemnościach – 500 i 700 ml. 

Degustacja musi być

Na koniec, oczywiście degustacja. Tutejsza okowita jabłkowa jest mocno owocowa, z nieźle ukrytym alkoholem. W zapachu i smaku poczujecie sporo miąższu świeżych jabłek. Są też nuty cydru i soku cytrynowego. Trunek jest bardzo łagodny, nie powiedzielibyście, że zestawiono go z mocą 40%. Alkohol jest monoodmianowy, tzn., że powstał z jednej tylko odmiany jabłek – szampion

Degustacja musi być

Degustacja musi być :), fot. Paweł Szutta (Shutta-photo)

Odważna nazwa i etykieta sugerują, że może to być dość niepokorne dziecko polskiego, gorzelniczego rzemiosła. Czy tak będzie? Zobaczymy. 

Tymczasem możecie już spróbować jabłkowej okowity Czarny Baran, bo jest już dostępna w sklepie online

Na zdrowie.

Tylko dla osób pełnoletnich.

Tylko odpowiedzialna konsumpcja.

 

Powrót

Bądź na bieżąco!

obserwuj lub polub